green888pl |
Centrum Dowodzenia |
|
|
Dołączył: 29 Sty 2006 |
Posty: 201 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/6
|
Skąd: z przed kompa |
|
|
|
|
|
|
Po raz pierwszy chyba w historii gier mamy taką okazję. Zawsze, ale to zawsze, nieumarli byli wrogiem, chodzili powoli, ale zabijali skutecznie, zjadając nasze mózgi i wnętrzności. Tym razem jednak mamy przed sobą postać wyjątkową, która bez wątpienia przejdzie do historii gier komputerowych, ponieważ jest pierwszą i chyba jedyną w swoim rodzaju (jak na razie). Proszę państwa, prosto zza grobu przychodzi do nas Stubbs. Jako Stubbs mamy za zadanie jeść mózgi i zamieniać zdrowych, normalnych ludzi w zombie. I to tyle... przynajmniej na początku...
Po chwili grania ku naszym oczom ukazuje się piękna niewiasta, blond włosy, niebieskie oczy i śliczna suknia. Tak, wiem, nie wszystkim się takie podobają, ale Stubbs się zakochuje. Postanawia podążać za kobietą swoich (martwych) marzeń. Po drodze musi pokonać (zjeść) wiele przeszkód, szczególnie zagorzale broniących się ludzi. Ale to też nie jest wielki problem. Zabijając kolejnych żywych, sprawiamy, że stają się oni żołnierzami w naszej armii zombich i pomagają nam szerzyć zarazę. Jak pojawi się ich bardzo dużo, to nasz Stubbs nie musi wiele robić, wystarczy zachwycać się krwawą masakrą i wysłuchiwać krzyków zjadanych. Grając w grę nie ma żadnych wytycznych ani nic podobnego. Musimy po prostu zjadać mózgi i poruszać się dalej przez level, od punktu do punktu. Pozornie jest to nużące, ale w tej grze się sprawdza, a poza tym dodaje jej wyjątkowości.
Take care. Have fun. Eat brains!
Stubbs to tylko wątłe zombie z dziurawym bokiem. Zwisające jelito może łudzić wroga, ale nasz bohater łatwo się nie poddaje. Wszyscy w koło biegają z zabójczą bronią, a Stubbs nie ma nic... oprócz własnego ciała. Łykając kolejne mózgi z pewnością chłopu może się zrobić niedobrze, w końcu poczuje znajomy nacisk na zgniły żołądek. Więc czemu by tego nie wykorzystać. Stubbs włazi między wrogów i puszcza głośnego, śmierdzącego bąka. Żółty dym spowija skażony teren, a w tym czasie nasz martwy przyjaciel z radością spożywa mózgi odurzonych odorem. Nasz zombie potrafi nieco więcej niż tylko pierdzieć. Taki wypełniony gazami flaczek można cisnąć w tłum niczym granatem i patrzeć, jak gwałtownie rozprężający się zielony gaz wyrzuca w powietrze nieszczęśników... zanim spadną na ziemię już będą po naszej stronie! Stubbs ma także zręczne rączki. Jedną z nich można oderwać i pokierować w szeregi wroga. Taka ręka, podróżują po ścianach i suficie, może być idealnym pośrednikiem pomiędzy żywymi a zombie. Wystarczy opanować któregoś z panów z karabinem i strzelić w plecy swoim (byłym) kolegom. Warto więc wypatrzyć najpierw jakiegoś wojaka z dużym karabinem albo najlepiej wyrzutnią rakiet. Trzeba pamiętać o tym, że nasz Stubbs pozostaje sam, gdy my kierujemy jego ręką, więc warto zwracać uwagę, czy ktoś go nie atakuje. Bohater nasz, wspaniałe zombie, mające cel w życiu (czy raczej śmierci), ma jeszcze jeden trik w zanadrzu. Trzeba przyznać, że Stubbs ma głowę na karku, warto ją oderwać i cisnąć niczym kulą do kręgli i patrzeć, jak wróg traci nogi.
Mimo, że mózg naszego zgniłego koleżki zamieszkują przeróżne robaczki, to nadal pamięta jak prowadzić pojazdy. Tak więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby pojeździć traktorem, jeepem czy nawet czołgiem! Niestety wróg powalony pociskiem z karabinu lub przejechany przez traktor nie staje się jednym z zombie, więc dla nas, nieumarłych, staje się tylko bezużytecznym kawałkiem mięsa.
Mózg, mózg!
Może i Stubbs chodzi wolno, ale przemierzy całe nowoczesne miasto Punchbowl oraz pobliską farmę i zaporę wodną (Punchbowl Dam ? motto firmy ? Dam it! ). Różnorodności lokacji tutaj nie zaznamy, ale Stubbs to gra krótka i możemy nawet tego nie zauważyć. Ciekawe są lokacje znajdujące się poza miastem Punchbowl, czyli farma i zapora wodna. Na wsi spodobała mi się opcja chowania się w kukurydzy. Tam wróg nas nie zauważy, nawet jak będziemy tuż za nim. Jazda traktorem też była przednia, szczególnie jak na lemierzu okraszonym w widły zebrało mi się kilka nabitych ciał. Nieco dalej podobało mi się przemówienie Stubbsa na tle flagi USA i akcje w domu farmera. W misji na zaporze ciekawe było sikanie do zbiornika z wodą i podłączanie innych zombie do prądu. Ostatecznie, całkiem ciekawy był klimat zniszczonych ulic Punchbowl, pełnych uzbrojonych po zęby żołnierzy i czołgów. Opancerzony bojowy wóz gąsienicowy (czyt. czołg) bywa czasem wrogiem upierdliwym, ale jak do niego wsiądziemy... nikt nas nie zatrzyma:).
Zjedz mózg i stań się szczęśliwszy!
Z pewnością wydaje Wam się, że Stubbs to gra mroczna, krwawa i niezwykle brutalna. Otóż nie. Całość jest utrzymana w komediowym stylu, w dodatku miasto Punchbowl to kolorowa metropolia zalatująca latami 50. Starodawny klimacik podkręca jeszcze muzyka, ale o tym potem. Sporo jest tu gagów, szczególnie w trakcie filmików, ale także w rozgrywce, np. gdy komendant policji obiecuje, że zatańczy na naszym grobie, dosłownie ma to na myśli. I nie da się go pokonać inaczej, jak tylko tańcząc! Co do brutalności, to też nie jest tak krwawo jak mogłoby się wydawać. Utrzymano poziom, że tak to nazwę, ?komercyjny?. Ograniczono się właściwie tylko do tryskającej krwi, urwanych członków i pokrwawionych ubrań. Nie zaznamy tutaj makabrycznych krzyków umierających, często są one nawet śmieszne (np. ?aaa... to była moja ulubiona ręka!!!?). Poza tym wygląd zombie jest raczej zabawny niż straszny, sam Stubbs ma śmieszne oczy i jara przez całą grę papieroska. Mimo wszystko, dzieciom precz!
Niczym horror klasy B
Stubbs to gra zrealizowana dobrze, ale do najdroższych produkcji mu daleko. Grafika jest średnia, podobno na engine Halo, ale nie widać tego. Obraz jest lekko rozmazany, widać efekt ziarna filmowego, szczerze mówiąc, nie lubię tego efektu, chociaż nadaje on grze takiego starodawnego klimatu. No właśnie, wykonanie przywodzi na myśl lata 50 w USA, ale jest tu dużo nowoczesnych rzeczy (choćby latające samochody). Tekstury są dość wyraźne, nie brakuje bump mappingu i prostych efektów świetlnych. Jednak ogólnie nic zaskakującego tutaj nie zobaczyłem. Zombie poruszają się koślawo i zabawnie, animacje między levelami są trochę uproszczone, ale cieszą.
Udźwiękowienie jest wspaniałe. Wciąż słychać pomruki naszych kompanów, ale nigdy nie słychać od nich innego słowa niż ?brain?. Zabijani wrzeszczą w niebogłosy albo wykrzykują śmieszne kwestie. Spodobały mi się dźwięki wszelkich broni, których używają żywi (albo czasem i my). Fajnie zrobiono pędzące rakiety i efekt wyrzucania w powietrze porażonych wybuchem (latają w całości lub w kawałkach). Muzyka jest genialna! Oto autorzy postanowili wrzucić do gry znane utwory z lat 50, tyle, że nieco unowocześnione przez współczesne kapele. Na szczęście nie zgubiły one na drodze przeróbki swojego uroku i z początku byłem pewien, że słyszę oryginały z lat 50. Ciekawostką jest to, że wydano oddzielny soundtrack z gry, dostępny także w Polsce.
Wadliwe zombie
Czas na trochę narzekania, bo trzeba i jest na co. Zombie, które zrzeszymy w naszej armii są powolne. Wiadomo, z natury takie są, ale są wolniejsze od Stubbsa, przez co często trzeba na nie zaczekać, zanim wkroczy się do walki. Gra jest dość krótka, starczy na jeden dzień zaciekłego grania, w dodatku po jakimś czasie zaczyna nudzić i trzeba sobie zrobić przerwę, po której wraca się do gry z miłą chęcią. Niektóre krótkie gry mają to do siebie, że można je przechodzić po kilka razy, ale to chyba nie tyczy się Stubbsa. Co prawda za drugim razem mamy możliwość wyboru dowolnego levelu i w trakcie rozgrywki można znaleźć hipopotamy, po których zebraniu słyszymy komentarz autorów do aktualnej sytuacji... bardzo ciekawy komentarz! Niestety nie miałem tyle zapału, żeby kończyć grę po raz kolejny.
Smacznego!
Stubbs the Zombie to pozycja całkowicie świeża, pełna ciekawych pomysłów i dobrze wykonana. Niestety, niskobudżetowy desing i słaba reklama sprawią, że gra raczej przejdzie bokiem, mimo iż zbiera dobre oceny. Tak czy siak, warto zagrać, zjeść pare mózgów, pośmiać się, zobaczyć ciekawe telenowelowe zakończenie i ewentualnie przejść jeszcze raz i wysłuchać ciekawostek, jakie opowiedzą nam autorzy. Stubbs zawiera moim zdaniem sporo nawiązań do horrorów, ale mam wrażenie, że to przypadkowe nawiązania. W każdym razie grając przypomniały mi się takie filmy jak: Resident Evil (charakterystyczne rozstawienie maszynerii w zaporze wodnej), Jeepers Creepers (strachy na wróble), Dawn of the Dead (centrum handlowe), Halloween (jedna z melodii w menu ? Mr. Sandman), Texas Chainsaw Massacre (klimat w domu na wsi i grubas z dziwną twarzą ganiający z piłą łańcuchową). W jednym momencie jest nawet nawiązanie do Braveheart, ale o tym to powiedzieli mi dopiero autorzy. Polecam zagrać, gierka jest dobra, przejdziecie i zapadnie Wam w pamięć... szkoda, że tylko tyle.
Plusy:
* ciekawy pomysł
* humor
* muzyka i dźwięk
Minusy:
* krótka
* grafika mogłaby być lepsza
* zombie nie nadążają za Stubbsem
Oprawa graficzna: 6,5
Udźwiękowienie: 10
Przyjemność z grania: 8
Wrażenia ogólne:8
|
|